Sylwestrowy bal na sto par, czyli jak międzywojnie witało Nowy Rok

Z powinszowaniem Nowego Roku! /fot. Polona.pl

W dzisiejszych czasach najczęściej sylwestra spędzamy, bawiąc się na balach lub świętując zakończenie roku na tak zwanych domówkach, a jak to wyglądało w dwudziestoleciu międzywojennym?

Hotel Bristol czy Hotel Europejski również dziś brzmią dostojnie, jako kucharzowi już mi cieknie ślinka, gdy sobie pomyśle, jakie przysmaki królowały na wypchanych po brzegi sylwestrowych stołach prawie 100 lat temu.

W Hotelu Bristol podczas sylwestrowej nocy podawane było danie, które do dziś występuje na balach, a mianowicie „boeuf Strogonow”. Tak! Nasz poczciwy Strogonow, ten sam, który dziś jest tak lekceważony i najczęściej wykonywany z marnej jakości wołowiny. Pozwolę sobie na więcej i stwierdzę, że był on ewidentnym królem wieczoru do tego stopnia, iż Antoni Słonimski porównuje go wręcz do francuskiej Soupe a l’oignon, choć zaznacza ze podobnie jak francuska cebulanka, wymaga on „przepicia”:

Piło się szampana i jadło boeuf Strogonow. Jest to potrawa, którą podaje się po przepiciu (…). Tak jak Francuzi jedzą w takich okolicznościach zupę z cebuli, tak u nas jadło się wówczas boeuf Strogonow

Skoro sam Słonimski wynosi do tak wysokiej rangi Strogonowa, nie mogę pozostać obojętnym i podzielę się moim przepisem.

Gramatura:

  • 1,4 kg polędwicy wołowej
  • 1 łyżka oleju
  • 100 g masła
  • 200 g cebuli
  • 450 g pieczarek
  • 250 ml słodkiej gęstej śmietan

Do smaku:

  • Koncentrat pomidorowy
  • Sól
  • Pieprz

Sposób przygotowania:

  1. Oczyszczone kapelusze pieczarek kroimy w plastry.
  2. Polędwice oczyszczamy z błon i kroimy w paski o grubości około 1-2cm.
  3. Podsmażamy na mieszaninie oleju i masła, gdy mięso się zrumieni dodajemy pieczarki i pokrojoną w plastry cebulkę.
  4. Dusimy do miękkości następnie doprawiamy solą, pieprzem, koncentratem pomidorowym i zabielamy śmietanką

Jednak bez wątpienia pod względem bogactwa karty menu i smakowitości potraw, królował Hotel Europejski, nie mogło być inaczej, bo przecież prezydentowa Mościcka nie mogła jeść byle czego. Dziś wiemy, że karta menu zawierała między innymi:

Zrazy po huzarsku
(Comber króliczy z cebulą, boczkiem i ogórkiem konserwowym)
Prosie pieczone z kaszą czarną
(prosiak nadziewany kaszą gryczaną)

Barszcz z pasztecikiem
(Barszcz czerwony z pasztecikiem)

Flaczki z lina
(Lin z warzywami korzeniowymi i dużą ilością przypraw: gałka muszkatołowa, majeranek papryka…)

Zachęcam Was, aby nawet na zwykłej „domówce” zastanowić się nad doborem menu, bo może warto wrócić do momentów, w których polskie życie towarzyskie przeżywało swoisty renesans, a polska sztuka kulinarna, choć czerpiąca wzorce od wielu różnych zaborców, nie wstydziła się konkurować z najlepszymi specjałami kuchni francuskiej. Ale o tym innym razem…

Autor: Przemysław Zwański

Total
0
Shares
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Previous Article

Boże Narodzenie w Auschwitz-Birkenau

Next Article

Poszukajmy na strychu, czyli o utraconym święcie Trzech Króli słów kilka

Related Posts